Czas Oczekiwania
Patrzę na słońce, jak wolno zachodzi.
Patrzę na drzewa smagane wiatrem.
Zaciągam się dymem, już nim mi nie szkodzi.
Prędzej czy później, i tak stąd odejdę.
Lekko się chwiejąc, wracam do domu.
Przez puste ulice, dawno już ciemno.
Gdzie dzisiaj byłem, nie powiem nikomu.
Rano wychodzę - znów ludzi jest pełno.
Stalowe niebo zakryły już chmury.
W dusznym powietrzu nie mogłem oddychać.
Poczucie pustki oplata jak sznury.
Proszę cię zadzwoń, spytaj co u mnie słychać.
Powoli i dziwnie, tak płynie mi życie.
Tak bardzo czekam aż znów się tu zjawisz.
I mego domu przekroczysz granice.
Zaciągniesz się dymem, choć sama nie palisz.
Frost
|