Bywa Bezboleśnie
Zdarzają się noce gdy zamknę oczy
Nie wraca twoja twarz
To więcej niż mogę chcieć
I znowu cisza zielonej łąki
I błękit chłodny
Świeża jak wiosenny wiatr
Nadzieja na lepszy dzień
Bywa że bezsenność całuje skronie
Ciepłem myśli nie o tobie
To i tak bardzo wiele
I następnego świtu się nie boję
W wieczór łagodny
Jak kawałkiem głodnego chleba
Sobą się podzielę
Czasem sen bardziej prawdziwy
Niż zimna iluzja codzienności
O tyle tylko proszę
By choć raz noc cofnęła czas
By było jak nie było Nas
Taka lekka niebolesność
Milsza od teraźniejszości
szybcia
|