Ule
Deszcz spadł niespodziewanie,
bębnił o moje sumienie,
ciosem uderzał w rzeczywistość,
wichrem targał pragnienie.
Cóż począć?
Nóż serce przebija.
Co prawda, a co sen?
Śmiech jedynie odpowiada.
Pogrążony w transie,
zapatrzony w siebie.
Pusty jak skorupa,
kruchy jak zapałka.
|