Spacer po bulwarze
Nie ubierałem się w królewskie szaty
Nie byłem biedny , ani też bogaty.
Przychodziłem codziennie na bulwar,
Pobiegać wzdłuż brzegów stromych.
Gdzie mewy kółeczka kreśliły , a turyści je
chlebem karmili.
Wiatr szalał zimny i mroźny, a obok mnie
biegła piękna dziewczyna
ze spojrzeniem miłym choć trochę groźnym.
Było w nim coś tajemniczego z nutką
namiętności.
Pobiegła dalej na mnie nie spojrzała
Jakby moja osoba nigdy nie istniała.
Tego spojrzenia i oczu nie da się zapomnieć,
Jest w nich jakaś magia , która o miłości
chciała mi przypomnieć.
Pozostało tylko wspomnienie bezradne , minione
i okruchy miłości bezpowrotnie wyzwolone.
Jaga
|