Frankenstein

Na starym cmentarzu po zmroku, piekielna legenda ożywa.
O śmierci w męczarniach, nieludzkich torturach, zarazie, co tylu zabiła.
Wśród mogił umarłych na dżumę, jęk słychać tych, co pozostali.
Choroba odeszła, lecz w mieście grasuje diabelski gang kanibali.

W gotyckich ratusza podziemiach, męczono tych, co ludzi jedli.
W cierpieniach przyznali, że serc spożywali, z łon matek, niezrodzonych dzieci.
Roznosilili prochy z zadżumionych mogił, by zastraszać tych co zostali.
Gdy pojmał ich pastor, spłonęli na stosach, przez rajców na śmierć tę skazani.

Jak mogli rozdzierać ciężarne i serca z ich płodów wyrywać?
Jak mogli gotować porąbane ciała i mięso z nich ludzkie spożywać?
Ta straszna i krwawa legenda, w początku i w końcu swym marna.
Ukryta na starym cmentarzu, upiorna rzeź z Frankensteina.


Gerard_Karwowski

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2019-10-06 22:44
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Gerard_Karwowski > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się