życie
I co ztego że mam dzieci wiele
Jak sam siedzę sobotę i niedzielę
W takie dni też mi ich brakuje
Bo każde swoje życie buduje
W kawalerskie dzionki i wieczory
Sam chodziłem na spacery swoje
Aż znalazłem żonę i od tej pory
Też sam byłem, chodż we dwoje
żona , dzieci , dom i praca stale
Budowałem dzieciom życie wytrwale
Stworzyłem im podwaliny na życie dobre
Ja miałem mieć dalsze życie wygodne
Tak się jednak wcale nie stało
Ile bym nie dał dzieciom , wciąż mało
Pamiętają o dziadkach tych co nic nie dali
O tych drugich nic nie dbali
Dom jest duży – duża chata
I co z tego jak wiatr w kątach lata
Utrzymanie też dużo kosztuje
A do utrzymania dzieci brakuje
Szczęście chyba mnie nie opuściło
Miłości serca całkiem nie zabiło
Bo nowa miłość choć daleko, czeka
I kochać mnie długo się zarzeka
gienio
|