agonia leśnej iluzji
z gałęzi snu zrzucił nas poranny wiatr
w obłokach niedospanej nocy
odwirowaliśmy nasze myśli
owady wędrowały przez las
potem spadł purpurowy deszcz
w krzyku nadgryzionych zdań
zmył wszystko
ostatnie słowo
z suchego języka
na którym
konał świerszcz
marekg
|