DOTĄD
Pogranicze na samym
Krańcu przytoczonego zalążka
Przestawiane naczynia
Z miejsca na miejsce
W odpływie istniejących czystości
Dla zaproszonych
Graniczą podobnie
Zatęchłszy w zamierzchłej
Krainie majestatu
Przyczyną ślęczenia
Własnego cienia
Puszczonego oczka
W pończosze
Nienazywanych kontrastów
Skupiających ciaśniej
Istota w końcu
Centrum człowieka
O zdrowych zmysłach
Nigdzie
...
... nigdzie
Słysząc
...
... ale morze
Tego niezabrania
WARSZAWA
Marcin_P_Pławik
|