X

Wieczór
przychodzi
jak niespieszny wędrowiec
zakrywając moje
oczy całunem
i opada na twarz
cicha
bezgwiezdna noc
do mych ust
na szarej dłoni podaje
głodne majaki
wyciągnięte
z kieszeni
na piersiach tam
gdzie świat
rozpędza się
w spiralę
trzydziestu miliardów
lat światła
bezwiednie
wciągam ten szron
głęboko do płuc
dreszczem odchylając głowę
kolory pulsują
niczym trzęsący się
od szalonego
śmiechu
goły brzuch
grubej wiolonczelistki
a moje zmarznięte
myśli
wgryzają się
głęboko
i zasypiając
powoli spływam
z siebie na podłogę
tworząc niespiesznie

rzekę siebie.


PiaskowyDziadeq

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2006-08-27 21:34
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < PiaskowyDziadeq > < wiersze >
(OLA) | 2006-08-29 09:43 |
ten wiersz przypomnial mi pewna osobe ktora pisala tu na Er...podobny styl i to mi przeszkadzalo w jego zrozumieniu;)...nie wiem czym to bylo spowodowane....Twoj wiersz zawiera duzo mysli...splot wydarzen ktore sprowadzasz w jedno istnienie...
(OLA) | 2006-08-28 14:51 |
dam komentarz i ocene ciut pozniej...musze ten wiersz bardziej strawic...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się