''Ona czyli ja''
Za dnia - zwariowana, szalona...
Nocą - spokojna, wyciszona...
We dnie - każdemu udziela pomocy...
W nocy - próbuje pomoc sobie, siedząc do północy...
Za dnia - rozdaje uśmiechy dookoła,
w nocy - płacze, gdy jej już nikt nie woła...
W blasku jutrzenki do pracy się rwie,
w świetle księżyca odpoczywać chce...
Rankiem po rosie zadowolona hula...
Wieczorem mleczną mgłą się otula...
Miedzy nocą a dniem, nastaje przemiana,
gdy świta jest radosna, nocą zapłakana...
Bo nie chce za dnia ranić nikogo,
chce być tą samą uśmiechniętą osobą...
a nocą, gdy sen domownikom oczy zamyka,
gdy zegar na ścianie cichuteńko tyka,
ona płacze, płacze łez strumieniami,
płacze, płacze kryształowymi łzami...
Taką dziewczyną od zawsze była...
ze swoim smutkiem po katach się kryła...
choć może kiedyś odmieni się jej życie,
może słońce opromieni ją będąc w zenicie...
lecz teraz... toczy walkę z samą sobą...
w ciemności...w smutku, pod nocy osłoną...
marczusza
|