XXI

Leżę
odcięty mrożnym oddechem
księżycowego światła
w chłodnej ciemności owinięty
miękkim mrokiem wsączającym się
pod zamknięte powieki
nie widzę siebie nie patrzę
czuję
nazywam słowem rozpoznaję dotykiem
oddechem muśnięciem
kształt fakturę skóry bliskość ciepło
i wszystkim czym jestem
tęsknotą pragnieniem pożądaniem
stwardniałą realizmem myślą
świadomością ogłupiałą od samotności
przylegam do ciebie tchnieniem
przezroczysty majak
zmęczonego trwaniem umysłu
myśli jak chmura
nocnych owadów wirująca
wokół świetlnego słupa niespełnionego marzenia
miłości chęci uśmiechy
zmarznięte
przysiadają mi na ramionach
i tulą się jak małe wróble
gdy Namiastki
targając rogatymi czernią głowami
wśród oszalałego chichotu
unoszą mnie
by po chwili cisnąć w żar
który pokryje nagą skórę milionem dotknięć
wpełznie pod nią
przeszyje mnie przebije przepali
i jednym ruchem płomienia otworzy
bym mógł jeszcze raz
spłonąć

w twoich objęciach.


PiaskowyDziadeq

Średnia ocena: 6
Kategoria: Inne Data dodania 2006-09-03 00:45
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < PiaskowyDziadeq > < wiersze >
(OLA) | 2006-09-03 02:29 |
w twoich obieciach hmmmmmmmmmmmm czyli?
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się