*** (z toczącej się gwarem... )
z toczącej się gwarem
szarej masy
na drzewo wylazłem
drapałem się na konar
najwyższy
i dłużej tam przysiadłem
znużony bezterminowym
postojem
zatęskniłem za rojem
tym moim z któregom
niedawno wylazł
więc…
zlazłem
przeglądam
rysy szczególne
precyzją czasomierzy
dłutowane
Mój Panie!
albom zapomniał
albo mnie zapomnieli
mam ochotę uciec
z powrotem na drzewo
Gdzie znależć lianę solidną
jak Tarzan bujnąć się do przodu
dogonić swoich kompanów
i przełknąć
gorycz zawodu
Wyrwawszy idee z rękawów
lecę przed falę kroczącą
staję okrakiem
a potem wprzód wyrwawam
z nowiną huczącą
czas gonił, dogonił i wchłonął
choć bardzom się przed nim bronił
do pokory kark niechętny
tonę
w huku
wodospadów staffowskich
STEWCIA
|