umarła
wieczór.
Kobieta ubrana w luzną bluzkę i obcisłe spodnie szła do domu.
Do kochajacego męża i dziecka.
śpieszyła się.
Usłyszała kroki tuż za nia,
przyspieszyła...
Nie było nikogo oprócz jej
i osoby za nią...
On- mężczyzna przyśpieszył zaraz zania,
Poczuła jego zimny oddech na włosach,
przestraszyła się, zaczęła biec.
On za nią,
przewróciła się.
Ucieszony stanął nad nia okrakiem.
Patrząc błagała o litość...
Nie dostała jej..
Usiadł na nią..
Robiło się coraz zimniej,
Zaczęła drżeć...
Zaczął jej dotykac.
Krzyczała.
Nikt nie słyszal...
Mężczyzna lizał ją,
dotykał mocno, silnie...
Nie rozbierał.
Podniecał się samym faktem, że jest silniejszy, że mu nie ucieknie...
Rozpioł obcisłe spodnie kobiety,
dotykając jej ud od wewnętrznej strony
Sapał jak opętany...
Lizal jej lekko owłosiona kobiecość
Jego męskośc stawała się coraz bardziej napięta, mocniejsza, wieksza...
Krzyczała coraz głośniej,
Nikt nie pomógł.
Zsunął swój stary dres i połączył
ciało obcej kobiety ze swoim...
Eskplodował.
poczuła ogrom spermy...
Wstał i odszedł, zostawił ją...
umarła...
cyha1
|