banalnie
codziennie staram się zabić
połykam garść tabletek nasennych
rozbijam lustro i padam
w tysiące sponiewieranych kawałków szkła
wbijam strzykawkę w skórę
wstrzykuję śmierć, duszę się sznurem przyzwyczajenia
podcinam tętnicę, rzucam się
z wieżowca.
Nadal mnie kochasz?
po zachodzie slonca
|