między barierką a dnem

Spacerując po krawędzi,
granicy wszelkiej przyzwoitości
trzymałam Cię za rękę.
Na chwilę zamknąłeś oczy
by usłyszeć mój głos?
poczuć rytm serca, tętno skrępowanych żył?
Puściłeś mnie.
Odpowiedz przyszła natychmiast
czekała na samym dnie, wystarczyło tylko
rzucić się w przepaść.
Upadłam, ale takie rzeczy nie bolą
To drastycznie orzeżwia, skutkuje -
kubeł lodu na rozgrzane pożądania.
Spojrzałam w górę.
Cichym gestem, z zamkniętymi oczami
szukałeś mojej dłoni na stalowej barierce...


po zachodzie slonca

Średnia ocena: 10
Kategoria: Miłosne Data dodania 2006-12-12 21:45
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < po zachodzie slonca > < wiersze >
karolla alien | 2006-12-12 21:46 |
heh..jakbym sobie wymarzyła, żebyœgo tu teraz dodała;p ;)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się