''Przechadzka''
Spaceruje, obserwuje... bezdroża ludzkiego umysłu
Brak horyzontu,nieba,ziemi,miejsca,bytu
Nic po zmysłach, choćby i trzystu
Sponiewierany tułaczką myśli
Białych i czarnych.. ktuż to wie
Rzuconych przez czas niczym garść soli
Na poranione w walce z nim ciało me
Stąpam po niczym, niczym też oddycham
Nic widze, nic słysze,nic dotykam
Nic tu jest przyżekam!
Otoczony nicością...
Zagubiłem sie sam w sobie
Otoczony samotnością...
Kryształową kule niosąc w głowie
Biegne...naprzód wśród bieli gnam
Celu nagłych myśli nie znam
Zatrzymany poświatą złotych bram
Wszystko ustało... zamarło
Cicha blednie nicość, odsówając się w dal
Na ręke padł mi promień - to światło
Przelewa się przez dzierke od klucza zza zamkniętych sal
Stuk, Stuk, Stuk... z oddali
Krocze, penetrując zamek myślami
Próbując rozwikłać go, wszelkimi sposobami
Po chwili... portal stoi przedemną otworem
A w srodku biel, niczym słońce gorejące
Oślepia mnie, ciało przeszywa bólem
Ja widze, ja krzycze, ja słysze, ja myśle, ja czuje...
Czy to juz koniec ?
Iker
|