donikąd
karmiony ciekawością
zapatrzenie bez znaczenia
zwykle trzymanych rąk
na odczepnego
papierowa torebka nie potrzebna nikomu
unoszona wiatrem
puchu marnego półsłówka
drżące osiki –ze strachu przed sobą prawdziwym
wpatrzyć się by wyczytać
oddalony głos powraca
oszukując skrywa miarowe tempo
budzi się między słowami
oswojony kamień ogrzewa
obok dłonie
dalekie bliskie spotkanie
Beti
|