odmiennie
pytasz myśli po co zieleń traw
zaplatane w wiosny dłoniach
w twoich oczach słońca blask
kropelki rosy na skroniach
nie po to by w ciszy stąpać samotnie
po kamieniach zgubionych w strumieniu
choć wiem że szczęcie chwilką ulotne
z pereł składa się ginie w oka mgnieniu
nie opowiem ci jak opadają ręce
by powstając wznieść się ku górze
powiem że chcieć trzeba więcej
wznosić mosty rzucać w niebo róże
zapalać gasnący płomień goręcej
topić chłód otoczony obok cienia
ukrywać łzy czasem gubić rumieńce
skończy się dzień i odejdzie bez pozwolenia
Beti
|