Jesienny spacer
Jesienny ciemny poranek
pleśnią mgieł obleczony,
pożółkłe liście przed siebie gna
wiatr co mazurki Chopina gra.
Jesienny szary dzień
alejkami Łazienek wlecze się,
strącone kasztany pod nogi ciska
siejąc tęsknotę za latem.
Zamilkł słowika radosny śpiew
złotej jesieni nastąpił czas,
nieprędko do nas słońce powróci
malując niebo tęczą.
Bębnią w parapet krople deszczu
spływają po szybie strużkami,
pusta kafejka zadumą tchnie
melancholia w oczy zagląda.
Opadłych liści cierpka woń
stawu smutno milcząca toń,
w parku pawi krzyk
i kawy gorącej gorzki łyk.
Samotny łabędż stawem płynie w dal
myśl moja ulata za Tobą,
och miła, jak boli tęsknota
do chwil tu razem spędzonych.
Opadłe liście wiatr pędzi alejkami
za nimi myśl biegnie do Ciebie,
ach miła, gdzie jesteś, czemu nie ma Cię tu
smutek mi dziś towarzyszy.
Płynie łza po policzku
palącą ścieżkę zostawia,
tęsknoty strużka słona
i myśl o Tobie nie spełniona.
Kończę samotny spacer
przekraczam bramę parku,
zostawiam tu swoje wspomnienia
i z serca płynące marzenia.
* * *
Napisany 2004.11.11
Autor: Waga
Waga
|