łodyga

w zielonych maskach
nałożonych na czarne twarze
ogrodnicy od dwustu boleści
nylonowi uczuciowcy
sztywni jak struny
gitary

chwytając szczypcami w okolicach bioder
wyrwali mnie z korzeniami
z marną nadzieją
że zwiędnę, zanim dopadną ich
wyrzuty sumienia

cichutko płakałam
i nuciłam z żalem

ogrodu...

wlali kwas
do wazonu


po zachodzie slonca

Średnia ocena: 6
Kategoria: Życie Data dodania 2007-02-06 15:13
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < po zachodzie slonca > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się