Nadzieja
Najpierw Cię uskrzydla
Rozpieszcza, pobudza
Czujesz przypływ energii
Iluzja w tym duża.
Pławisz się istnieniem
Ciągle na coś czekasz
Wierzysz, że musi być pięknie
W świat marzeń uciekasz.
Potem gaśnie, słabnie
Powoli zabija...
Z oczu potok łez płynie
Serce mocniej bije.
Jak nędzarz, bezdomny
Ciągle w strachu błądzisz
Rękę w dal wyciągasz
Znowu jesteś głodny.
Umierasz, zanikasz
Pustke w środku czujesz
Ona twym natchnieniem
Bez niej wegetujesz...
Nie wiesz, co wolisz
Mieć ją, czy ją stracić?
Bogate z nią życie
Biedny kto utracił.
Nadzieja trwa wiecznie
Wgryza się w twe ciało
Radość twą wysysa
Ciągle jej jest mało.
Szukasz słów by ją wskrzesić
Choć boli okrutnie
Czasem słowo szepnie
Nieraz głosem huknie.
żyć z nadzieją, czy dla niej?
Może bez niej? Już nie wiem.
Odfrunęła daleko...
Czy powróci do ciebie?
Ale jedno wiem tylko
Zawsze będzie w twej głowie,
Nawet, gdy ją zapomnisz
Ona wspomni o sobie...
żelka_1990
|