8.06.04r.
uciekasz, daleko w głąb mych ramion
tulisz twarz do piersi, bo kochasz jak anioł
i stoisz na stacji machając dłonią
na dozobaczenia wrócę nim ostygnie żar twych oczu
zasypiasz jak dziecko dniem strudzone
w radosnej aurze marzeń
i spokój twych oczu, niecierpliwość ust
obudzisz mnie promykiem słońca jak codzień
ledydi
|