Arkadia

ziomek weż oprzytomniej
to jedno z miejsc o których chce zapomniec
na ulicy każdy znał mój teren
jak pchałem z ludżmi w miasto kolejny interes
psy trzymały sie z dala od nas
mosiłem te kurwy w kieszeni jak drobne w spodniach
gansterskie życie dni płynęły z wolna
miałem klame to pozwalało przetrwać
Byłem gotów odjebać drugi wietnam
rewolucja w głowach pełne krwi przecznice
skrywałem to w sobie jak największą tajemnice
Ból doświadczeń sprawia że wciąż płone
miałem władze i żołnierzy jak korleone
małolaty chcą iśc w moją strone
każdy dzisiaj chce miec fure i pizde
zapominają jak zgubny bywa ten biznes
chajs władza przymkneła mi oczy i rozjebała umysł
2 lata wcześniej byłem z siebie dumny
jakiś czas temu byłem bliski trumny
jeden z moich kumpli sprzedał na mnie cyne
a znałem się od dziecka z tym skurwysynem
ulica patrzy pozostaje wziąc na siebie wine
dzisiaj patrze przez mury na świat z boku
nigdy nie wieżyłem ze skończe w tym lokum



kolopel

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2007-03-23 18:29
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kolopel wiersze >
westwalia | 2007-03-26 15:13 |
Pisz troche grzeczniej bo o poezje tu chodzi inaczej Bozia upierdoli ci jezyczek okej
Jeanette | 2007-03-24 21:45 |
Hmm... Pierwszy raz widzę tutaj tego typu tekst. Ale podoba mi się. Sama też takie piszę, jednak nia zamieœciłam tu żadnego. Pozdrowionka! :)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się