CZAROWNICA

Bajka dla starszych dzieci

Hen, daleko w lesie, gdzie są czarne bagna,
Mieszka czarownica, nazywa się Jagna.
Nie życzę nikomu, by wieczorną porą
Zabłądził ktoś w te strony skąd się czary biorą.
Lodowatym światłem w górze księżyc świeci,
Bezszelestnie sowa nad głową przeleci,
Nad ziemią opary mgłą wznoszą się białe,
Będzie czarownica działać swoim czarem.
Na tym tu uroczysku wszystko jest zatrute,
Rośnie wilcza jagoda – kto ją zje, jest trupem.
Drzewa oplecione nicią pajęczyny,
Nie widać, nie słychać tu żadnej ptaszyny,
Która by swym śpiewem rozbawiała ciszę,
Tylko na pniu suchym sennie się kołysze
Kocur czarny. Swe zielone ślepia mruży,
On nie śpi, lecz czuwa, wiernie pani służy.
Przez paprocie prowadzi do wiedżmy szałasu
Kręta droga, gdzie żmije mają dosyć czasu,
By czekać na ofiarę co zabłądzi w lesie.
Straszno tu, nieswojo – jak wieść ludzka niesie,
Jeszcze żaden człowiek, co tu wszedł do lasu
Z niego już nie wyszedł. Ale to do czasu,
Gdy w te strony przyjechał, dobry Boże,
Pewien herszt ze swą bandą, każdy na motorze.
Wszyscy są odziani tak jak leśni ludzie,
Tylko w skóry. Pełny szpan, na zupełnym luzie.
Bronią ich, skuteczną, magnetofon głośny,
Co zagłuszy wszystko, taki jest donośny!
Zgroza, toć jak żyła, tak do tego czasu
Co właśnie upływał, nie było hałasu.
Nic się nie zdarzyło, by takim zachowaniem
Ktoś śmiał ciszę zagłuszyć i być wrogiem dla niej!
Nie takiego dziś gościa chciała widzieć Jagna,
Co by to zawędrował na tutejsze bagna.
Trwoga ją ogarnęła, aż trzęsła się cała.
Tacy goście – to wyzwanie, cóż więc robić miała,
Zakasała rękawy i dalejże smażyć
Swe zatrute potrawy. Nic nie trzeba ważyć,
Wszystko tak na oko, bo już tyle razy
Gości swych raczyła. Będzie rosół, zrazy,
Słodki deser i butelka wina stara.
Wszystko pięknie podane. Niech naje się wiara!
Ledwie co zakończyła – przy pomocy czarów –
Sprzątanie po tym wszystkim, masy brudnych garów,
A tu już zajechała głośna zbirów zgraja.
Wyszła z szałasu Jagna i tak im zagaja:
– Witam i zapraszam miłych panów gości,
Niech każdy się u mnie jak może rozgości!
Tu powietrze świeże, w stawie czysta woda,
Wczasy będą tak piękne, aż wyjeżdżać szkoda.
Panowie tu na dłużej, czy tylko na chwilę?
Zresztą wszystko jedno, ja wam czas umilę
Tak najlepiej, jak tylko potrafię – Tu głos
Zawiesiła, by tchu co nieco nabrać i włos
Swój przygładziła gestem młodej zalotnicy,
Strzepnęła jakiś paproch ze swojej spodnicy,
Gdy wrzask tubalny herszta przerwał jej wywody:
Dawaj jeść starucho! I pić, byle nie wody!
Cofając się w ukłonach biedna wiedżma stara
Nalała jakiejś cieczy do wielkiego gara,
I zawiesiwszy kocioł na krzywym trójnogu
Ziele sypać zaczęła i ciernie od głogu.
Za długim się wydało hersztowi czekanie,
Klakson głośny naciska, pogania wołaniem.
Czarownica Jaga, co właśnie warzyła
Płyn żółtawy, tajemny, jak nie podskoczyła
Aż do samego szczytu swojego szałasu,
Spadając na ziemię machnęła spódnicą,
Wylała truciznę. Stała się lisicą!
Księgę starą złapała, gdy biegła do nory,
Szukać będzie w niej czaru, który ją wyzwoli
Od wściekłego hałasu strasznej, dzikiej zgrai.
Ukryta pod ziemią do zemsty się czai.
Wielce wystraszona, szepcze straszne czary,
Które wnet intruzów zmieniły w komary.
Odtąd ponad bagnami tych owadów roje
Stokroć ciszej już bzyczy wściekłe granie swoje!


zuza

Średnia ocena: 10
Kategoria: Dla dzieci Data dodania 2007-05-07 08:27
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < zuza > wiersze >
montenegro | 2012-08-16 22:17 |
nieźle ;-)
westwalia | 2007-05-09 00:16 |
mysle ze dobra jestes tez w prozie ,juz widze jak piszesz cos podobnego jako basn o czarach
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się