Mur obojętności...
Cóż mi zostało...
Z mego istnienia
Kolejna - walka...
O każdą chwilę wytchnienia
Co dzień – pogrążam się...
W - samotności
Niby jesteśmy...
Ale dla siebie obcy
Ja rozbijam ten mur...
A on i tak wyrasta
Krzyczę i wołam...
Ale to nic nie pomaga
Echem odbija się i wraca...
Zakreślając tylko koło
Łzy spływają strumieniami...
Już nie perły - lecz rwąca rzeka
Nie mam już sił... tak walczyć...
I z nadzieją czekać
KAJA
|