żono Moja
Dotknięty promykiem uśmiechu sczerego
O twarzy anioła kochanej, pięknej
Przeradzam siÄ™
z bestii niewdzięcznej
Chorej
KulejÄ…cej w swym istnieniu
W coś co człowiekiem prawie już nazwać
Tulony słowem miłym dla ucha
zrozumiałym dla serca
Wypełza szczęście beszczelnie bijąc rozterki samotne
Kuli u nogi łańcuch rozbija...
Obdarzony cierpliwością
ślepą
niewiadomÄ…
Już chce żyć
Bo wiem dla kogo
Czekałaś...
..I czekasz
zimÄ… na przystanku
Nie wiesz czy ten podjedzie autobus
I czy grzał będzie .. stopy
Zmarznięte lodowatą wędrówką
Więc trwasz w tym stanie
Niepoznanym
KarmiÄ…c delikatnie
Nie natarczywie
OsobÄ™ mojÄ…
Tak przewrotnÄ…...
Popatrz już istnieć potrafię
Szczerą miłością
DLA CIEBIE
mały
|