Granica rozsądku
Przeszedłem przez granicę rozsądku i zatracenia
Za którą wszystko na stałe się zmienia
Z kolorowego i wesołego
W czarne i złe
Gdzie każdy spojrzenie ma okrutne
Rozsądek zostaje na tej granicy
A ty snujesz się po ciemnej piwnicy
Bez swiatła logiki żadnego
Bez człowieka wesołego
Jesteś sam w padole rozpaczy
Kiedy rozum ci wybaczy...?
Odpowiedzi na to nie ma
Pozostają bezkresne cierpienia
Bez końca walka powrotna...
Lecz granica jest zawrotna!
Niby przeszedłeś i wróciłeś
A nawet na metr się nie oddaliłeś
Już nawet zapłakać nie mogę
Tak bardzo zgubiłem swą droge
Żal i pustka pozostaje
Tak już jest, gdy na tej granicy się staje
gorEL
|