Wietrzyk
Pędzi przed siebie do nikąd
nie znając miejsca ni celu,
czasem płaszczem deszczu okryty
kwiaty zrasza w bezliku.
Igraszek nowych wciąż rady.
Kapelusz panu porywa
tak poprostu dla żartu
buzię jak żaba nadyma.
Teraz już bardzo zmenczony
zaraz ucichnie i zaśnie
w sypialni pachnącej zielenią
nie może biegać zawsze.
ruda
|