Perokracja

PEROKRACJA

Zeszła terażniejszość z podestu wyrazu,
Z karciła bezsensem cierpienia obrazu.

Zakwitła pouczeniem własnej świadomości,
Do potrzebnej śmierci zostaną one białe kości.

Śmierdzące czarne dziury, wyrwy z sensoryzmu,
Czerstwym podmuchem uwłaczają poczuciu indywidualizmu.

Oplatają macki żelaznych szczekających paszcz,
Nakładając na zgniłe barki beznadziejności płaszcz.

Co z Tobą o terażniejszość, moja kochana zgrozo?
Brak Ci siły czy po prostu niszczenia na nowo?

Obudz się jak ryk przestrzeni, niszcz zawziętością,
A ja się ostoję bom zrodzony w zespół z miłością.

Nie pokonasz mnie niszczycielu, prostoty tragarzu,
Nie masz serca ani ostoi w broniącej twarzy obrazu.

O Sfinksie serwujesz duszy nieuchronną próżnię uczuć,
A ja się ostoję na głazie pouczeń i Boskich odczuć.

Nie masz serca ani wiary bezmiaru chaosie,
Kwasie niezgody co mi dajesz-cierpienia krocie.

Ile więc minęło odłamków materii patrzącej w dal?
Ile Bóg Ci pomógł a ile żeż zdobył sam?


rednaw

Średnia ocena: - Kategoria: Śmierć Data dodania 2007-12-30 22:28
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna rednaw > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się