Słodki dym
boję się jutra, życia się boję, straszliwie!
opuściłeś mnie, opuściłeś...dobry stróżu,
niegdyś jasno świeciłeś, przytuliłeś tkliwie...
Wręczyłeś - czystą tablicę po złotym kurzu
popiół wciągam z wdechem kolejnym wymęczonym
jak nowonarodzony przez krzyk pawi jęczę
umyślnie, wyciągam dłoń, piecom rozżarzonym;
w ciemnościach wieczności, przed własnym grobem - klęczę
każde spojrzenie do krzyża mocniej przybija
wzleci niedługo duch mój wysoko w przestworza
narazie spokojnie, krew z pietyzmem spowija
.
Borkoś
|