ETiŻ
Więc zacznijmy od nowa
Ulegnijmy pewnemu porządkowi
Po pierwsze, żeby ten epilog miał sens,
Trzeba znać do końca jego treść
Po drugie, słuchajcie sercem a nie rozumem,
Wtedy go zrozumiecie
Tak nie wiele trzeba, żeby skosztować miłości,
Nawet najmniejszy gest rodzi wiele radości
Są drogi, często kręte, które mogą prowadzić do dna
I są drabiny, po których można wiecznie się wspinać
Cierpienie tak łatwo jest spowodować,
Czasem przeprosić jest trudniej niż wybaczyć.
Są momenty zwątpienia, czy ktoś tam „u góry” nas słucha...
Tracimy sens i szukamy przyczyn jego zagubienia
Jedno słowo doprowadza do szaleństwa
Dwa do rozwodu,
Trzy mówią, że kogoś „kochasz”
A cztery, że już nie...
Ciągłe przebieranie i wciąż „otwarta szafa”
A ludzie tańczą co dzień w innych strojach
Jak marionetki robią dobre miny do każdej roli
Natomiast w domu pustka, co budzi jak perfidny chłód
A w lustrze widzimy tylko swe odbicie
Szczęście jest ta maleńkie jak okruszek chleba
Czasami żeby istniało tak nie wiele potrzeba
Gdy miłość umiera, pozostanie po niej grób,
Co stoi gdzieś tam w samotności
Bo mężczyzna jest jak jabłuszko
Z czasem pozostaje po nim ogryzek...
Panie byłyby szczęśliwsze,
Gdyby panowie szukali w nich ukrytego w duszy piękna
Niektórzy jak kaszmirowe listki tańczą z wiatrem
By uleciały wszystkie troski
Zraniona dusza jest jak wielka niedźwiedzica,
Która po niebie się błąka i w kołtunie nocnego pyłu się pląta
Bo niektórzy umierają już za życia
Stracili swą szansę i włóczą się jak zwierzę
Żeby całkowicie niedługo przepaść
Czasem musimy się znów spotkać i tak blisko siebie być,
Żeby się minąć bez słowa na drodze
Bo czasem tak bywa, że to co piękne tak szybko mija
A w duszy pozostaje malutkie pragnienie:
„Unieść się jak najwyżej i nie upaść na ziemie..”
aneladgama
|