liryczne morderstwo.
Wstaje dzień, nadał uśmiech twarzy,
a ten uśmiech, nadał dzień bez skazy.
znaczący tren, nadał na dzień azyl.
Widze ludzi i ich cyniczny uśmiech
nie do ujęcia lirycznym kusztem.
Wpadam na nikły pomysł_pisząc panagiryk
na szafon schylcie głowy_ścięci jak irys.
Labirynt myśli zagłuszą wrzaski zza drzwi,
ukojenie daje cisza delikatna jak kaszmir.
Czemu drzemie spokój_gdy tak salwy niszczą
Gdy mam wene roku_a frazy płyną kwinto.
Mógł bym zniknąć w tej euforii_został by tylko koprolit ,
Z uśmiechem wsiąść do Gondoli_i płynąć bez kontroli.
pisze, zacisze słów,w niszy requim
uwalaniam orkan fraz, w pisarstwie rekrut.
wrzask_spowalnia imitacje myśli
blask_w oczach surrealizm przyćmił
wytyczny-absurd-dramat,
mistyczny-adiut-zamarł,
specyficzny-stos rud_ karat
mówi by na kartce nie kłamać.
archetyp
|