Na dobre odeszło
jak świt z chłodnych mgieł
zrodził dzień w pełnym słońcu
tak wiarę warto mieć
że lepiej będzie w końcu
i zniknie z myśli lęk
w niepamięć spłynie stres…
wiem co liczy się
że szczęściem wielkim jest
w przyjaźni wsparcie mieć
gdy wrogich spojrzeń wkrąg
z wrogich oczu patrzy wciąż
nie tylko tych trzech złych…
napsute tyle krwi
zszarganych nerwów kłęb
zniszczonych tyle dni
z prostackich podłych gęb…
i choć sił nieraz brak
nadzieja ciągle trwa
że nie powtórzy się
już nigdy tamten sen
choć będą pluć mi w twarz
pewnie jeszcze nie raz
to wobec wszystkich draństw
już nie zostanę całkiem sam
ktoś będzie przy mnie stał…
kto z nimi ten przeciw mnie
prawda ma to do siebie że
po jednej ze stron może stać
choć zwykle jej jasny blask
przyćmiewa gęsty cień
z łajdackich podłych gier…
Adnotacje
|