Trzydzieści srebrników

znowu zjadę przydeptać papieros na dworze,
by uniknąć spotkania choćby mimo oczu,
bo jakoś obojętnie mi potem mijają godziny
nie chcę więcej, choć trochę, i za wszelką cenę
mam w pamięci wciąż tamte trzydzieści srebrników
płaconych słowem, mailem oraz anonimem
nie chcę, by wieszali mój portret na ścianie,
by dalej pluć nań i strzelać do celu…

brudne ręce chcą myć teraz w pozorach
quasi-gestów przyjaznych; już tego nie kupię;
jak łyżką z miodem gotowi częstować. A nuż
się nabierze, wszak nic im nie wyszło, poza mataczeniem…

rżną słowami na wióry, czynami na szczapy
gdyby ktoś się teraz przysiadł, to piwem przepiją
na znak własnego grzechów odpuszczenia,
byle własne występki ucichły zgładzone.
zapomniane wartości złożone do grobu
niby ciało Chrystusa z nadzieją na zawsze
za kamienne oblicza własnego sumienia,
gdy w dno serca dostaję i spadam po stopniach…


Adnotacje

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2008-03-16 00:16
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Adnotacje > < wiersze >
westwalia | 2008-03-19 22:40 |
moze za ostro ,burzliwy z ciebie poeta moze to i dobrze z czasem popatrzysz na zycie sokojniej ,co znaczy zrozumiesz wiecej
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się