zycie
sciezkami nadziei szlam prosto
przez most wyslany niewiedza
dalej glazy doswiadczen
ciezkie ogromne
nabrzmiale skarga
pekaly placzem
a w dole plynela rzeka milosci
niebieskooka
i kwiaty zlociste
rosly wysoko
raj to czy pielo
taka cisza woklolo
i nagle
burza zaryczala
otwierajac przepastne gardlo
miecze spadaly w serce
krzyczalam bochatersko
chce umrzec tez
smierc przeszla obok
nie bylo aniola
tylko diabel szczezyl kly
nadziane mysli czyny i slowa
na widlach trzymal
Boze ratuj
ja chce zyc !
westwalia
|