oddział psychiatryczny
tu zawsze jest zimno i biało
jak zimna i biała jest w żyłach rtęć
nie czuję bicia swego serca
w te święta
skończyło się wszystko co skończyć się miało
a jednak palców u ręki wciąż pięć
podają mi wiarę w kroplówkach
nadzieję na jutro pompują do płuc
niewielka improwizacja
lekarska
śniadanie do łóżka podane w probówkach
a na kolację cierpienie i ból
- która godzina?
- ostatnia
oni
plączą się w mowie
zapominają
wariują na zdrowie
i umierają
nie wiedzą kim jestem
wciąż dotykają
wracają jak przedtem
i znowu pytają:
czy wiesz że jesteś w domu wariatów?
Pasadena
|