bezgłos
uleciawszy ponad bokowiskiem,
jak malachitowy liść
leniwie niesiony przez wiatr,
uganiałam się za omamami
z bzdurnych bajek o przeszłości
t a m
gdzie z rany sączy się szkło,
m y ś l i
opadają na pościel
p r o b l e m
we własnej świadomości
przerósł swój koncept.
i tylko cisza znów
z a m a r ł a
i ja -
spadam
bzdura
|