Żmija
Chciwych palców,warg omdlałych
pożądaniem mnie zniewalasz
Choć niechętnie się poddałam
rozsądkowi nie pozwalasz
dojść do głosu bez litości.
Kąsasz dumę w imię chuci
Nie ma w sercu twym miłości
Akt spełniony,łza spóźniona
Skrucha rozkosz w pył obróci.
Głupia byłam,że uległam...
Jak okruszki mi sypałeś
obietnicy próżnej słówka.
Wierzyć chciałam,więc zdążałam
śladem kłamstwa,a tymczasem
sieć perfidną z łgarstw utkałeś,
do pułapki mnie zwabiałeś.
Czuję w ustach smak goryczy
Znowu dałam się omamić...
Jad wężowy,nim zatruwasz
moje myśli nieustannie.
Dłonie twoje wypalają
piętno grzechu w mojej duszy
Rozum słabo,niestarannie
otrzeźwienie chce poruszyć.
Mowa ciała tak płomienna
obiecuje raj wieczności.
Wiem,obłudo fałszu pełna
że w ramionach twych zagości
dziś wieczorem inna dama.
Kiedy w mroku intymności
z łzą rozpaczy będę sama,
twoje oczy śmiać się będą
inna z tobą jest brzemienną.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji, oraz wprowadzanie jakichkolwiek zmian jest zabronione bez pisemnej zgody autora. Zabrania się jej publicznego udostępniania w Internecie w myśl praw autorskich zawartych w
Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631.
rudaraija
|