Iwona...
Cisza,spokój,ruch uliczny
za szybami obumiera...
Zachód słońca gdzieś nad Wisłą
dnia kontury pozacierał.
Nad latarnią w plamie światła
ćmy swój taniec zaczynają
oślepione,z zaciekłością
co dzień wir ten powtarzają.
Stoisz blada i zmęczona
patrzysz w okno,w świateł morze...
Na czerń nocy,nieba przepaść
żadna lampa nie pomoże.
Myśli szybkie i splątane
w oczach twych się odbijają,
troski życia codziennego
zmarszczkę smutku wyznaczają.
Dzieci lekko śpią za ścianą
słyszysz wolne ich oddechy
na twarz uśmiech ci wypływa-
miłość źródłem jest pociechy.
Dłoń pachnąca ciastem słodkim
pieści czoła,muska włoski...
poduszeczki,kołdry,koce
im poprawia ruchem wiotkim.
Takie chwile są jak kłoski,
z których ziarnka wykruszone
na chleb wspomnień w sercu matki
wraz ze szczęściem przemielone...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji, oraz wprowadzanie jakichkolwiek zmian jest zabronione bez pisemnej zgody autora. Zabrania się jej publicznego udostępniania w Internecie w myśl praw autorskich zawartych w
Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631.
rudaraija
|