czekanie

Przywiozłeś mnie tu wczoraj
do ciasnego pustkowia
do bezdusz istnienia
gdzie ludzkość w nicość się przemienia

Zamknąłeś mnie z powietrzem
w ogromnym wymiarze trzy de
śmiercią wokół pachnie
najbardziej jednak pachniesz nią ty

Bezuczuciowo chciałeś mnie zabić
nie nienawidząc
wogóle nie kochając
...nie wyszło ci

Bezszelestnie bez pytania
zaprosiłeś do mnie Panią Śmierć
oczy me widziały jej uśmiech
-cieszyła się że zaraz mną odetchnie

Ja ciszą krzycząc
najgłośniej jak potrafie
do głuchych gwiazd
w niewiedzy otchłań
wzywam cie!

Lcz tylko dary nieba
-krople przejrzyste
jak mój chrzest czyste
nie opuszczają mnie
i bębnią
i bębnią
w trumnę
gdzie spoczywają
marzenia me
śpiewając im
zwycięską pieśń...

...niech teraz odpoczywają
bo zobaczysz, zmarwychwstaną!


Ania Jarosz

Średnia ocena: 9
Kategoria: Śmierć Data dodania 2009-01-19 16:37
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Ania Jarosz > wiersze >
Ja2 | 2017-07-25 22:23 |
Bardzo ładnie piszesz. Przeczytałam kilka Twoich wierszy. I muszę powiedzieć, że mi imponujesz. Czuć w nich prawdę.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się