Księżyc

Dzisiaj znowy wyjrzałam przez okno,
Gdy nastał już zmierzch.
Znowu wujrzałam
I znowu go ujrzałam.
Spotkałam księżyc.
Na drodze pełnej nieporozumień
I nieskończonych zdań.
Bo jak mam z nim rozmawiać?
Oddaleni od siebie
O tysiąc lat świetlnych.
JEdnak wierzę,
że On też mnie w jakimś sensie kocha.
Tak jak ja Jego.
Pokręcona miłość.
Nigdy z nim nie rozmawiałam,
Ale codziennie patrze na NIego.
Olśniewa mnie swoją urodą,
Świeci na wielkim , nieskończonym, niezbadanym niebie.
Przemawia do mnie.
Zachwyca mnie swoją urodą,
Nieśmiertelnośią,
Stałością.
Wolnością i jednocześnie tym,
Żejest na uwięzi.
Przez wieki trwa na niebie.
Wygląda na tak wolnego,
Wygląda, że gdy tylko ma ochotę,
może rozłożyć skrzydła i odlecieć.
Jednak zawsze jest w tym samym miejscu,
Na tym samym niebie.
Zawsze świeci na tej samem planecie.
Myśle, mam nadzieje
Że on też mnie kocha.
Nigdy nie spełniona miłość,
Trwająca od zawsze,
Na zawsze.
Tęsknota.
I w końcu śmierć.
Moja.
On jest nieśmiertelny.
Będzie zawsze.
CZy kiedyś sie jeszcze spotkamy?
Czy ta miłość ma sens?
Piękna wieczna miłość.
Niespełnienie marzeń,
Trwający na zawsze...


bells94

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2009-02-02 14:45
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < bells94 > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się