jakie zycie takie sny
co się stało, tak być nie miało
i leży teraz ciało jakby duszy nie miało
zbliżam się powoli ku memu celowi
będac trochę w strachu wkońcu spadło z dachu
ktoś odwrucił gnoja, a tam twarz zakrwiawiona, moja
co jest grane pytam ludzi, o odpowiedź nikt nie trudzi
krzyczę do nich ''hallo ludzie to me zwłoki rosły w trudzie''
ale krzyki nie dochodzą, gapie na coś tam się godzą
łańcuch z szyji mi zrywają, w rożne strony rozbiegają
stoję sam nad moim ciałem, jestem duszą zrozumiałem
człowiek trup a dusza żywa, deszcz krew z twarzy mu obmywa
co tu robic myslę sobie, za niedługo bedę w grobie
jakaś siła zawładała i wiedziała czego chciała
zwaliła mnie w głąb w te ciało, cos zagrzmiało, zaszumiało
jeszcze raz potrząsla siła, dusza z kośćmi się złączyła
same się otwarły oczy, czy ten sen się dalej toczy
w okół ciemność, jak po burzy, mięso znowu duszy służy
wstaję jeszcze po malutku, skok nie przyniusł szczypte skutku
w kuchni kawa się zaparza, jakaś pani bez makijarza
weszła hwiejnym krokiem ku mnie, mowi ''skarbie'' czujnie, dumnie
po czym można rzec hektycznie, sprząta w kuchni chaotycznej
rano spokój potrzebuję, ona wierność mi ślubuje
oczy sie znów przekręcają, widzą lecz niedowierzają
kto to jest ?, z kąd się tu wzieła ?, w nocy chyba do mnie lgnęła
mowię idę do roboty, drzwi zatrzaśnij, do soboty
głowa boli po imprezie, niech ktoś inny ją zawiezie
mam nadzieję że nie wruci, że się z meżem nie pokłuci
po takich dniach to niedziwota że sny włuczą się po ciemnych grotach
hektor
|