Podróż
Mijałem wzgórza czarowne
cudnym blaskiem lśniące,
spojrzeniem nieskromne,
świeże i pachnące.
Byłem w tej dolinie
gdzie wśród drzew zamglonych
nigdy nie ominie
czar westchnień szalonych.
Słuchałem też muzyki
zewsząd się sączącej,
nut żądzy płomyki
we wnętrzu drgające.
Podziwiałem źródła magiczne,
lustra taflą strojne,
odbicia liryczne
pożądania rojne.
Tak drżący, omdlały
upadłem w zachwycie
by podróż wspaniałą
znów zacząć o świcie.
janekurbanek
|