Wiosna
Zerwane porannym śpiewem
Leśną pionierską bryzą
Cień sukni za wiekowym drzewem
Wzrok sięga w dal za horyzont.
Lniany fenicki pantofel
W sidłach mokrego siana.
Chwytając złocistą dłoń słońca,
Mróz biorąc na barana.
Jak żabi skrzek na Saharze,
Truskawki w babcinej kuchni.
Za dnia piekąc się w skwarze,
Nocą zaś grać na lutni.
Szelmowski beztroski błysk w oku,
Kwiat w palce wczesany wiatrem.
Dziczą deszczowych loków
Karmiąc zieloną dziatwę.
Wargi w dumnym uśmiechu
Powodzi pąków i pnączy
Ganiając euforię po echu
Lato wszystko dokończy.
BlackQueen
|