naginanie wieczności
pochylony stałeś naprzeciw mnie
oczy twe zapatrzone w nieskończoność
widzące wszystko
przed i za
tylko nie mnie
otępiała twarz niechybnie
udawała że słucha
niechybnie docierały me słowa
przez dym i donośny aromat
mogłeś tak stać i stać
a wczoraj powiedzieć
to nie moja wina
nie rozumiesz
nie chcesz
Mad
|