Po burzy zwanej tęsknotą
(dla B.)
to było jak obudzenie się ze złego snu
kolory nagle przestały być szare
a wiatr nie sypał mi już piaskiem w oczy
w uszach dzwonił jeszcze ten koszmar
ale już nie było czarnego słońca
przeraźliwych cieni
i tej cholernej pustki
wszędzie rozpachniał się jaśmin
i zrobiło mi się jakoś tak lżej
jakbym wcześniej na plecach miała jakiś ciężar
a teraz przestał już ciążyć
albo małe aniołki go zdjęły
ale żadnych piór nie widziałam
ani innych śladów anielskości
jednak czułam się jak w niebie
tak jakbym nagle znalazła się w raju
jakby ktoś mnie tam zaniósł
przecież czułam czyjeś ramiona na sobie
wokół siebie
prawie zamknęły w sobie całą mnie
i wtedy oprzytomniałam
zobaczyłam znajomy brąz
który otworzył moje zmysły niewidzialnym kluczem
i wypędził wszelką niewiedzę
już wiedziałam
wróciłeś
Aicha
|