Upadam i wstaje.
A ona upadła i płacze,
Patrzcie ją,
patrzcie jak jak ociera łzy rozpaczy
skrwawkiem mankietu białej koszuli...
Zaplamionej nutą czerwonego wina.
Ależ żal, ależ rozpacz...
Ale ona podnosi się,
Patrzcie ją,
a ona wstaje, jest dzielna bo wie:
łzy nie pomogą mi już nic.
Więc wstaje, zaciska dłonie.
Jest gotowa.
Ależ ona dzielną jest...
A ona podnosi się,
a ona się podnosi i znów upada.
Upada by znów płakać.
I tak przez całe życie podnosze się by upaść.
I upadam, by wstać.
shadow
|