Miłość i rozpacz
Idąc w dal,
za zasłoną liści zobaczyć
uśmiech Twój i dotknąć,
dłoń w dłoni trzymać.
Nie ma słów,
by wyrzec pragnień stos,
gdy Twoich oczu blask
otoczył mnie i pogrążył.
Czekając na śmierć,
doczekam się jej niedługo,
by cierpieniu imię nadać
i odtąd w ramionach Twych zginąć.
Lecz czym Bóg
ukarać raczył mnie i Ciebie?
Czemu gniję za życia,
pogrążona w otchłani Twego zapachu?
Idę w dal,
gdzie zbawienie czeka.
Idę w dal,
gdzie ukoi mnie strach.
Z piersi krzyk się wyrywa.
Bóg wyzwoli mą duszę.
Od tak dawna, czekając
aż przybędzie.
Ostatnie słowo wyrzec -
boje się i drżę.
Czekam aż sztylet
przetnie me serce na pół.
andune
|