Magiczne miejsce
W piękny słoneczny poranek,
napełniam pomarańczowym sokiem
kryształowy dzbanek.
Wychodzę po cichu z szarego domu nie mówiąc
dokąd i poco już nikomu.
Nogi mnie niosą w moje ulubione miejsce
z profanum do sacrum znam pewne
magiczne przejście.
Po chwili siedzę już wygodnie oparty na ławce
pośród drzew, gdzie bacznie wsłuchuje się
w radosny ptaków śpiew, spoglądam do góry
na błękit nieba i widzę słonko, które nie dawno
wstało i jeszcze ziewa.
Ludzie spacerują trzymając się za ręce, uśmiechając się do siebie
tak jakby w podzięce, że mogą być razem w ten cudowny dzień,
który był zawsze moim marzeniem i pięknym snem.
Pragnąc zostać tu już na stałe oddaje temu miejscu na zawsze
swoje serce całe.
Marcel
|