5:30
Znowu nie mogę spać,
A wstałem już wcześniej.
Dziwny smutek ogarnia mój umysł,
Po cichu popadam w melancholię.
Lekko roztrzęsiony łapie oddechy,
A potem je gubię zamyślony.
Za oknem jest na pewno mrok,
Latarnie próbują ogarnąć go blaskiem.
Panuje pustka i tylko niektórzy,
Zbłąkani wędrowcy snują się w ciemnościach.
Ja lekko wpatrzony w ścianę,
Rozmyślam nad przyszłością.
Myślę o tej jedynej kobiecie,
O tej, której nigdy nie było.
Niczym mały chłopiec we mgle,
Szukam odpowiedzi na niezliczone pytania.
Czym jest moja inność?
Dlaczego nie jestem jak oni?
W gruncie rzeczy nie chce być,
A inność stworzyłem sam.
Ale czymże jest ta inność dla duszy?
Przecież to moja normalność.
Zagłębiony w takie myśli,
Nie mogę zasnąć...
Pein
|